niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział II - Prophecy

Mężczyzna zaczyna wołać o pomoc i pewnie zwabiłby potwory gdyby Sam nie walnął go w tył głowy. Wszyscy patrzą na niego morderczym wzrokiem, a on tylko wzrusza ramionami.
- Najpierw jego kumpel robi mi wgięcie z przodu samochodu, a teraz sam będzie na nas zsyłał kłopoty. Ze śmiertelnikami trzeba rozmawiać językiem pięści, bo inaczej się nie da. – mówi beztrosko Sam. Emma prycha pogardliwie.
- Wiesz co nam grozi, jeśli przez nas jakiemuś śmiertelnikowi stanie się jakakolwiek krzywda? Pięć lat w Azkabanie! Mogliśmy z nim porozmawiać, ale nie, bo pan „Perfekcyjne Włosy” musiał go ogłuszyć! Muszę ci najwyraźniej przypomnieć, że my ratujemy śmiertelników! Ratowanie nie oznacza potrącania autem! – krzyczy i momentalnie robi się cała czerwona ze złości.
- Uważasz, że wszystko to moja wina?! – pyta zirytowany Sam, którego za ramię trzyma Chris, żeby przypadkiem nie rzucił się na Emmę. Staje między nimi. Kate spogląda to na Sama to na Emmę jakby oglądała interesujący mecz tenisa.
- Dokończycie te kłótnie kiedy pozbędziemy się śmiertelników. – zarządzam. Atmosfera nieco opada, ale Sam i Emma ciągle rzucają sobie zabójcze spojrzenia.
Felix przysiada na pobliskim kamieniu i zaczyna intensywnie myśleć. Jest taki przystojny i pewny siebie.
- Musimy pójść z tym do Obozu Herosów. – mówi w końcu.
Zapada cisza.
- Ciekawe jak, mądralo. – odzywam się, a on posyła mi pytające spojrzenie. Przewracam oczami. – Jakbyś nie zauważył, śmiertelnicy nie mogą wejść na teren obozu.
- To będzie coś w rodzaju mini sprawdzianu. Właśnie dzięki temu sprawdzimy, czy naprawdę są ludźmi zrodzonymi przez śmiertelników. – wyjaśnia Felix.
- A tak z innej beczki, to dlaczego nazywamy ich śmiertelnikami? To brzmi jak jakiś gatunek… - zastanawia się Chris i marszczy brwi. Oto są właśnie przemyślenia Chrisa. Podczas poważnej rozmowy przychodzi mu jakaś myśl i bam… Dyskusja na cały wieczór.
- To chyba jasne, nie? Jesteśmy lepszą rasą. – żartuje Sam z uśmiechem zakładając ręce na piersi. Chris drapie się po skroni.
- No, dobra, ale…
- Nie mam czasu na wasze głupie rozmyślania na temat tego kto jest lepszy, a kto nie! – krzyczy w końcu nabuzowana Kate. Wszyscy wlepiają w nią oczy, co powoduje, że się lekko rumieni. Kate jest typem nieśmiałej dziewczyny, a taki wybuch jak ten miał miejsce około pięćdziesięciu lat temu.
Kiedy już się uspokaja, przemawia cichszym i bardziej opanowanym głosem. – Chodzi mi o to, że Felix ma racje. Musimy spróbować. Kiedy okaże się, że to zwykli śmiertelnicy… Chris nawet o tym nie myśl… Jeśli tak się stanie to po prostu…
- No właśnie co? – dopytuje Emma. Kate bierze głęboki oddech.
- Będziemy musieli zrobić tak jak mówił Sam…
- Co? Chcesz ich zostawić na środku drogi?! – oburza się Emma. Sam do niej podchodzi i zakrywa jej usta. Wyrywa się, ale na daremno – uścisk Sama jest za silny.
- Kto jest za? – pytam i podnoszę niepewnie rękę do góry. Wszyscy powtarzają mój gest oprócz Emmy.
- Następny przystanek, Obóz Herosów! – woła z entuzjazmem Felix. Sam w końcu puszcza Emmę, która wydrapałaby mu oczy, gdyby nie Kate, która odciąga ją na bok. 

Znajdujemy się obok Sosny Thalii. Wygląda tak samo odkąd ostatnio tutaj byliśmy. Już stąd można dostrzec światła palące się w Wielkim Domu. Z truskawkowych pól czuję cudne zapachy.



 






Chris ciągnie za sobą jednego mężczyznę, a Felix drugiego. Chwila prawdy. Pierwszy mężczyzna się przedostaje… Drugi też. Z jednej strony cieszy mnie fakt, że ponownie zobaczę Chejrona, ale z drugiej nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Boję się, że i znów będzie jakaś głupia przepowiednia związana z Klanem i herosami. Ostatnio, kiedy właśnie owa miała miejsce straciliśmy swojego człowieka na misji. Był torturowany po tym jak odebrano mu nieśmiertelność. Gdy umarł jego miejsce objął Felix, któremu do tej pory wmawialiśmy, że jego poprzednik uciekł, ponieważ miał dość życia w Klanie. Uwierzył nam, ale to tylko kwestia czasu, kiedy się dowie.
- Super. Teraz mamy dwa problemy. – mruczy Chris. Razem z Felixem po raz kolejny biorą na plecy obu facetów i ruszają za nami do Wielkiego Domu. Idziemy najciszej jak się da, aby nie obudzić obozowiczów. W końcu jest około drugiej w nocy, a wątpię żeby jakiś heros o tej godzinie miał trening. Kiedy mijamy domek Hermesa, Emma zaczyna narzekać na jego architekturę. Zawsze tak robi, gdy jakiś budynek jej się nie podoba.
W końcu docieramy do drzwi. Pukam trzy razy i po chwili otwiera nam Chejron w swojej ‘ludzkiej’ formie na wózku inwalidzkim. Jak zawsze nasza obecność go nie zaskakuje.
- Witaj Chejronie. – witam go, a potem czynią to wszyscy z Klanu. Stary centaur uśmiecha się życzliwie.
- Witajcie członkowie Klanu Delta. Wejdźcie. – odpowiada i odjeżdża kawałek, żeby odsłonić nam drogę do domu. Jak już mówiłam, nic a nic się nie zmieniło. Jakbym była tu wczoraj. Wszystko leży na swoim miejscu. Seymour mruczy na powitanie, a ja ślę mu krzywy uśmiech.
- Co was tu sprowadza, moi kochani. – pyta Chejron. Felix i Chris zrzucają z pleców dwóch mężczyzn na podłogę, tuż przy stopach centaura. Chris bierze głęboki oddech i kładzie ręce na biodrach.
- Trochę ważą, ale nie są śmiertelnikami. – stwierdza Sam dźgając jednego palcem. Chejron robi zmartwioną minę. W tym świetle wygląda jeszcze starzej niż przedtem.
- Właśnie tego się obawiałem… - mamrocze pod nosem i podjeżdża wózkiem do swojego biurka obwalonego księgami, zwojami i skrawkami papieru.
- Chejronie, coś nie tak? – pyta w końcu Kate. – Czy ci dwaj są niebezpieczni?
Centaur wzdycha i patrzy na naszą grupkę
- Nie. Są tylko pionkami w grze. – gestem ręki daje nam znać abyśmy usiedli. – Widzicie… Tydzień temu została wypowiedziana kolejna przepowiednia… Mówiła o dwóch znakach, które rozpoczną naszą wspólną misję…
- Co masz na myśli mówiąc ‘naszą wspólną’? – przerywa Emma. Chejron ucisza ją ruchem dłoni.
- Zapowiadała również, że trójka herosów i szóstka uzdolnionych nastolatków ma współpracować razem. Musicie znaleźć najpotężniejszą broń znaną wśród herosów i ją zniszczyć.
- Jak się ta broń nazywa? – zadaje pytanie Felix.
- Ecclesia* - tłumaczy Chejron. Słyszałam już kiedyś tę nazwę, ale nigdy nie zagłębiłam się w definicje.
- Jaki to rodzaj broni? – dopytuje Felix.
- Łuk. Strzały do owego łuku nigdy się nie kończą. Nigdy również nie pudłują. Są nasączone trucizną, która gdy tylko draśnie skórę człowieka, pół-boga czy czarodzieja powoduje śmierć. Nikt nie wynalazł na ów truciznę antidotum.
- Gdzie mamy jej szukać? – pyta tym razem Sam.
- Tego nie mogę wam powiedzieć, ponieważ sam tego nie wiem. Istnieją pogłoski, że Ecclesia posiada duszę jej właściciela i może przemieszczać się sama. – wyjaśnia centaur.
- Jak możemy ją zniszczyć?
- Przykro mi, ale nie mam pojęcia. Musicie ją znaleźć przed Oktawianem, albo on obejmie władzę w Obozie Jupiter. A kiedy to zrobi może zaatakować nasz Obóz. Jeśli będzie dzierżył ten łuk… Nie będziemy mieli żadnych szans. – po słowach Chejrona zapada cisza. Ledwo powstrzymuję płacz.
A jednak. Kolejna przepowiednia. Nie chcę, by tym razem odebrano mi Felixa. Teraz kiedy zaczęliśmy się przyjaźnić.
Sam przygryza dolną wargę i odzywa się jako pierwszy:
- Kiedy wyruszamy? – pyta poważnym tonem. To dopiero było dziwne. Jeszcze nigdy nic nie powiedział poważnie.
- Jutro wieczorem. Teraz musicie się wyspać. Mam tu…
- Nie dzięki. Będziemy spać w busie… - przerywam mu, a reszta kiwa głową.
Żegnamy centaura i wychodzimy na zewnątrz.
- Dobra, ja i Chris skoczymy po busa, a wy tu poczekajcie. – proponuje Sam. Wszyscy się zgadzają i po chwili oboje znikają w ciemnościach lasu.
Emma, Kate i Felix siadają na werandzie.
- Idę się przejść. Nie czekajcie na mnie. – oznajmiam. Felix jak oparzony podnosi się z miejsca i łapie mój nadgarstek.
- Jest środek nocy. Pójdę z tobą, jeszcze coś ci się stanie. - mówi cicho. Dobrze, że panuje taka ciemność, bo nie wiem co bym zrobiła, gdyby zobaczył, że się rumienię. Delikatnie wyrywam nadgarstek.
- Dziękuję, ale nic mi nie będzie. - odpowiadam lekko drżącym głosem. Felix znów siada, a ja ruszam przed siebie.
Bardzo dobrze wiem gdzie pójdę. Gdy ostatnim razem tutaj byłam, spotkałam herosa, z którym bardzo się zaprzyjaźniłam. Rozmawia mi się z nim inaczej, niż z resztą Klanu. Potrafi wysłuchać mnie, a ja jego. Znamy swoje sekrety i pragnienia. Wyznał mi, że jest zadurzony w chłopaku, który nie odwzajemnia jego uczuć, a ja zdradziłam mu co czuję do Felixa. Można powiedzieć, iż gramy w tą samą grę, tylko innymi kartami.
Stoję przed domkiem numer trzynaście. Jest on zbudowany głównie z czarnego grafitu i marmuru, a nad drzwiami ma wyrzeźbioną trupia czaszka.
Nie pukając, wchodzę do środka.
Wewnątrz tylko jedna lampka jest zapalona. Obok okna stoi ten, którego chcę zobaczyć. Odwraca się w moją stronę. Wyglądał tak jakim go pamiętam: szczupły chłopak z oliwkową cerą, czarnymi niepoukładanymi włosami, brązowymi oczami, czarnymi ubraniami i mieczem ze stygijskiego żelaza, który dumnie wisi u jego boku. W tym świetle jego twarz wyglądała jak trupa, ale mimo to uśmiecha się w moją stronę.
- Witaj Annabeth. – wita mnie jak zawsze spokojnym i miłym tonem. Odwzajemniam uśmiech.
- Witaj Nico.




*Ecclesia nie znaczy nic innego niż 'spodnie' po łacińsku :")
_________________________________
Ohayo!
Mam nadzieję, że prezent wielkanocny od rodziców was ucieszył
Tutaj macie prezent ode mnie.
Starałam się z całych sił napisać dłuższy rozdział, ale znowu wyszło jakieś gunwo ;__;
Łapcie mojego Srapczata: lovepersassy
Jeśli ktokolwiek uważa, że ja to wszystko skądś skopiowałam to muszę z radością mu wyjaśnić, że większość zrodziła się w mojej głowie m.in. bohaterowie, Klan i wszystko co z nim związane,busa, oraz łuk Eccelesia i to jak działa.
Dziękuję za komentarze.
Wasza,
Annabeth <3

Drawing by Vee Ladwa "Well, Hello beautiful, you must be Harvey's squeeze! And you are beautiful. Well you look nervous, is it the scars?" Joker to Rachel Dawes in The Dark Night  Some men just want to watch the world burn.  Alfred, The Dark Night

4 komentarze:

  1. No halo, halo!
    Rozdział nie taki krótki, jak myślisz. Serio.Dzisiaj to Ty się więcej napracowałaś.
    Nico znowu z buta wjeżdża. Tym razem to nie spoiler, frajerzy!
    Dobra, moje srapczata tesz, społecznościo!: zinglover
    Zinglover bo kocham Zingi z Amazing World :3 Tak, gram w gry dla siedmiolatków, bo jestem fajna.
    Moim ulubionym bohaterem jest Chris i Felix <3 Jak na razie, a z kobiet to najbardziej lubię Annabeth ;3
    Aktywna 24h na dobę,
    Alayne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu przeczytałam :333
    Nic dodać, nic ująć, piknie :DDD
    Wszyscy podają swoje snapy - to ja też podam Paitinka
    A tak na zakończenie...
    SŁEK, FELIKX NAJLEPSZY, KA BUM, SZAKA LALA xDDD
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń