Dzisiejszy dzień był spokojny. No… Prawie spokojny.
Budzę się znów obok niej. Od razu czuję mocny ból głowy po wczorajszym
grillu. Za dużo wypiliśmy, to na pewno. Annabeth jeszcze śpi. Szybko zakładam
rurki, wygnieciony T-shirt i znoszone trampki.
Kiedy staję na korytarzu odczuwam jak ssie mnie w brzuchu. Ruszam jak
najciszej w kierunku kuchni, aby nikogo nie obudzić. Wchodzę do środka i widzę
Chrisa siedzącego przy stole, pijącego herbatę i czytającego jakąś nudną
książkę. Czyli jak co dzień. Witam go nieprzytomnie, a on wygląda znad swojej
lektury.
- Kac? – pyta unosząc jedną brew i jednocześnie popijając łyk herbaty.
- Kac. – odpowiadam, kładę mój ulubiony kubek na ekspresie do kawy i
wybieram tę z mlekiem. Chris przez moment wpatruje się we mnie intensywnie, a
potem zadaje pytanie.
- Jak z Annie?
- A co ma być?
- Zaprosiłeś ją gdzieś? – świdruje mnie wzrokiem, a ja w ogóle nie
wiem o co mu chodzi.
- Koleś, przejdź do sedna. – ponaglam go ręką, którą później masuję
podbródek.
- Innymi słowy, po prostu mi się rzygać chce, kiedy widzę jaki jesteś
nieromantyczny. – mówi na jednym wdechu. Przez moment buforuję co Chris właściwie powiedział. Chwila,
chwila… Czy on właśnie ma zamiar dać mi radę co do Annabeth?
- Niby gdzie mam ją zabrać, Romeo? – pytam sarkastycznie. Chris
najwidoczniej wziął to na poważnie.
- Stary, jesteśmy w Veronie. Przecież to najlepsze miejsce na
romantyczny spacer dla dwóch zakochańców. – tłumaczy lekko znudzony. Patrzę na
niego jak na psychopatę, który właśnie kogoś zabił.
- I co? Mam po prostu podejść do niej i spytać ‘Hej, jesteśmy w
Veronir, przecież to najlepsze miejsce na romantyczny spacer’?
- Wypadałoby. – odzywa się nagle Emma wchodząc do kuchni. Podskakuję
lekko ze strachu i kładę dłoń na sercu.
- Kobieto wiesz, że jest coś takiego jak pukanie? – skarżę się. –
Mogłem dostać zawału…
- Po prostu do niej podejdź i to z siebie wyduś. – mówi i przewraca
oczami. Podchodzi do ekspresu i bierze moją kawę.
- Ej no! Najpierw mnie straszysz, potem dajesz rady miłosne i jeszcze
kradniesz mi poranną kawusię! – prawię krzyczę. Ona tylko wzrusza ramionami i
wychodzi. Zapowiada się świetny dzień.
* * *
Widzę Annabeth siedzącą na ławce niedaleko campera.Wychodzę z niego,
biorę głęboki wdech i idę w jej stronę. ‘Dasz radę Felix, dasz radę…’ powtarzam
przez cały czas. Zauważa mnie dopiero, kiedy siadam obok niej.
- Jak się spało? – pyta z tym pięknym, perlistym uśmiechem na twarzy.
- Nie tak źle. – odpowiadam. Zapada niezręczna cisza, przy której
staram się unikać jej spojrzenia najczęściej jak to tylko możliwe. ‘Pokonałeś
tyle potworów, ale nie potrafisz zaprosić dziewczyny na randkę. Felix co się z
tobą dzieje?!’. Tak naprawdę to się boję. Boję się tego, że mnie wyśmieje, albo
nie będzie chciała żebyśmy dalej byli przyjaciółmi. Boję się, że nie będę mógł
więcej widzieć tych czystych i błękitnych jak ocean oczu i słyszeć tego
ślicznego śmiechu, który codziennie daje mi nadzieję na lepsze jutro.
Trudno. Raz się żyje.
- Pójdziesz ze mną na rand… Znaczy spacer?! – pytam tak głośno, że o
mało co nie krzyczę.
Annabeth przez chwilę jest tak zaskoczona, że nic nie mówi. Po chwili
jednak parska śmiechem. Super, wyśmiała mnie.
- O-oczywiście! Chętnie pójdę z tobą na randkę, to znaczy, spacer!
Tak, na spacer. – odpowiada i chichocze cicho pod nosem. – Może o osiemnastej
przed tą ławką?
- Brzmi świetnie. – zgadzam się i w podskokach wchodzę do busa.
Dosłownie w podskokach. Zastaję tam Sama, Emmę, Chrisa i Kate grających w karty
w kuchni. Staję przed nimi rozpromieniony i patrzę na każdego z osobna. Sam i
Chris posyłają sobie ukradkowe spojrzenia. Sam nagle wytrzeszcza oczy.
- Osz ty sucz – widzę jak Chris również się cieszy. Nagle oboje wstają
i krzyczą w tym samym momencie: HAHA! KENT!
Emma i Kate zrezygnowane rzucają karty mamrocząc przekleństwa pod
nosem, natomiast Sam i Chris zadowoleni przybijają piątki i zaczynają tańczyć,
tak amatorsko, że przez chwilę, żałuję, iż nie widziałem ich na żadnej
dyskotece.
W końcu zauważają mnie, uspokajają sięi zwracają w moją stronę.
- No i jak tam tygrysie? Udało się? – żartuje Sam kładąc karty na
stole i odwraca się w moja stronę. Siadam na krześle i splatam palce za głową.
- No przecież! – odpowiadam i uśmiecham się jeszcze szerzej. Emma
odkłada karty i zaczyna wolno klaskać.
- Uważam, że powinieneś dostać nagrodę podrywacza roku. – odzywa się
sarkastycznie.
- Haha. Śmieszna jesteś.
- No wiem. – przechwala się i wychodzi do Annabeth. Zaraz jednak
wraca, by zawołać Kate. – Chodź, musimy pomóc tej biednej dziewczynce wybrać
sukienkę na randkę.
Już mam krzyknąć, że to tylko spacer, ale Kate trzaska drzwiami.
- A ty, co zakładasz? – pyta Chris biorąc łyk lemoniady, którą miał w
szklance.
- Nie mam pojęcia… Pewnie jakieś trampki czy-
- Felix… - przerywa mi Sam. – Nie masz zielonego pojęcia, jak ubiera
się na randki, prawda?
Kiwam przecząco głową, a Sam wali ręką w czoło
- Pożyczę ci ubrania, biedaku. – mówi. – Ale do wieczoru, mamy jeszcze
mnóstwo czasu. Grasz w pokera?
Wzruszam ramionami i siadam przy stole.
- Czemu nie… Ale tylko jedna
partyjka. – uprzedzam. Sam chwyta całą
talię i zaczyna zwinnie tasować z łobuzowatym uśmieszkiem.
- Spokojnie, księżniczko. Zdążysz na swój bal.
Po trzydziesto minutowym graniu ‘jedna partyjka’ zamienia się w bardzo
interesującą rozgrywkę.
- Pas. – mówi zdenerwowany Chris ciskając karty na stół. – Piąty raz,
rozumiecie to?! Piąty raz! – uskarża się jak pięcioletnie dziecko. My z Samem
gramy dalej, natomiast Chris przeciąga się na krześle jak kot i po chwili idzie
do toalety. Sam wygrywa.
- Drugi raz z rzędu… Myślę, że ful powinien być większy od karety. Co
to za różnica. – mamroczę zbierając karty. Teraz ja tasuję.
- Ty po prostu nie możesz się pogodzić z faktem, że w kartach zawsze
wygrywam. – przechwala się Sam i rozsiada wygodniej na krześle. Z łazienki wychodzi Chris i zaczynamy grać
wszyscy troje.
Czas mija nieubłaganie i okazuje się, że ja i Chris naprawdę nie
potrafimy grać w pokera. Sam wygrywa
trzydziesty drugi raz z rzędu.
- Cóż poradzić, jesteście po prostu słabi i tyle na temat. – dogaduje nam
zbierając karty. Patrzę ukradkiem na Chrisa i o mało co nie dostaję zawału. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie.
Zapewniam was, że to jest najbardziej przerażający widok wszech czasów. Wygląda
jakby zaraz miał się rzucić na Sama i wydrapać mu oczy.
Na szczęście, życie Sama ratuje mój zegarek, a raczej godzina.
- Późno, muszę się zbierać. – mówię szybko i zauważam, że Chris stara
się ochłonąć. Nie wyobrażam go sobie zaczynającego bijatykę.
- Chodź, pożyczę ci te ubrania. – wzdycha Sam i kieruje mnie w stronę swojego łóżka. Z dolnej półki
wyciąga białą koszulę, muszkę, czarny kapelusz i buty.
- Co ze spodniami? – pytam i łapię strój.
- Masz czarne rurki. – stwierdza Sam i uśmiecha się łobuzersko. –
Chyba, że przytyłeś to ci nie wejdą na dupsko.
Prycham pogardliwie i wracam do mojego łóżka. Nie mija nawet pięć
minut, a już jestem ubrany. Chris przez chwilę stoi wgapiony w ekran telefonu
po czym oznajmia:
- Emma napisała, że Annie stoi przed ławką. Lepiej się nie spóźnij
Romeo, powodzenia.
Zakładam kapelusz, poprawiam muszkę, biorę głęboki oddech i wychodzę z
campera. Annabeth odwraca się w moją stronę i oniemieję z zachwytu.
Ma na sobie zwiewną błękitną jak jej włosy sukienkę bez rękawów z
dekoltem owiniętą cienkim, czarnym paskiem. Również czarne rajtuzy wyszczuplają
jej nogi, a miętowe szpilki dodają uroku całemu strojowi.
‘Bogowie, jak ja kocham tę dziewczynę’ powtarzam w myślach cały czas.
Dopiero teraz uświadamiam sobie, że stoję jak niedorozwinięte dziecko
z otwartymi ustami.
- Coś nie tak? Źle wyglądam? – pyta i patrzy po sobie.
- Nic z tych rzeczy! Wyglądasz… Przepięknie. – zapewniam podchodząc
bliżej. Widzę jak się rumieni.
- Dziękuję. Muszę przyznać, że też się postarałeś. – chwali mnie i uśmiecha
się. Wyciągam zgięte ramię w jej stronę i posyłam szelmowski uśmiech.
- Czy zechcesz mi towarzyszyć ma’am? – pytam. Chwyta mnie pod rękę i
razem ruszamy do miasta.
Przez ten spacer mówi do mnie w taki sposób, że słucham wyraźnie jej
słów i rozkoszuję się nimi. Pochłaniam każde zdanie. Annabeth co jakiś czas
przygryza słodko wargę. Właśnie w takich momentach mam ochotę skosztować jej
ust. Poznać ich smak i zatopić się w nich na zawsze.
- Ojejku, patrz uliczny koncert! – mówi wzdychając. – Musimy
zatańczyć.
- Jesteś tego pewna? Muszę cię ostrzec, bo całkiem nieźle sobie z tym
radzę.
Annabeth parska śmiechem i za rękę ciągnie mnie w stronę drewnianego
parkietu, na którym tańczyli głównie emeryci. Wchodzimy na sam środek. Delikatnie
chwytam ją w talii i przyciągam do siebie. Ona obejmuje moją szyję obiema
rękami, a nasze czoła się stykają. Annabeth pięknie pachnie dziką różą. Kiwamy
się wolno w rytm muzyki klasycznej. Słyszę jej przerywany oddech.
Podnosi wzrok i patrzymy sobie w oczy. Jej piękne tęczówki powodują u
mnie dreszcze. Podnoszę z bioder prawą rękę i odgarniam Annabeth włosy za ucho,
a następnie obie dłonie kładę na jej szyi tak, że kciuki dotykają kości
policzkowych. Rozchyla lekko wargi i zamyka oczy. Nasze usta łączą się w
długim, wspaniałym francuskim pocałunku. Przechodzą ją dreszcze, ale nie
przerywa. Czuję lekkie podniecenie. Ta cudowna chwila zdaje się trwać wiecznie.
Annabeth odsuwa mnie lekko i uśmiecha się szeroko. Powtarzam jej gest
i zauważam, że wszyscy w pobliżu patrzą na nas, klaszczą, gwiżdżą i wiwatują.
- Nie uważasz, że długo z tym zwlekaliśmy? – pyta łapiąc moją rękę.
- Zdecydowanie za długo. – popieram i całuję ją ponownie, tym razem
krócej, ale tak samo czule.
* * *
Leżymy w łóżku przebrani w piżamy.
Łokieć mam oparty o poduszkę i dłonią podpieram moją głowę. Bawię się włosami
Annabeth, która smacznie śpi przytulona do mnie. Kocham ją. Bogowie, jak ja ją
kocham. Uwielbiam, gdy się do mnie przytula. Zawsze jest strasznie zimna,
dlatego lubię ogrzewać ją swoim ciepłem. Kiedy śpi wygląda piękniej niż
kiedykolwiek.
* * *
Budzi mnie ostre szarpanie Emmy i jej zdesperowany głos.
- Felix! Felix wstawaj!
- Ssso się zieje… - pytam nieprzytomnie i przecieram oczy.
- Annabeth zniknęła!
________________________
Ohayo!
To już nasz szósty rozdział aaa >.<
Felix i Annabeth nareszcie się pocałowali wow
Ale Ann zniknęła i trochę kapa
Mam plany na następne rozdziały więc nie martwcie się
Pozdrawiam Lukkiego, który ze mną teraz rozmawia lel
Chciałabym was również zaprosić na bloga mojej przyjaciółki Kasi o tutaj ^^
Ąą Kasik ąą
Rozdział dedykuję Lukkiemu za (nie)pomoc przy percico +18 i wenę dostarczoną przez tajne obrazki i oczywiście Olci za również niezwykłą motywację i już lepszą pomoc przy percico :")
Dziękuję za komentarze ^^
Wasza,
Annabeth <3
Hej hej
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie Romeo.
Właśnie... Użyłaś swojego pseudonimu aż dwa razy!
Jestem z Ciebie i siebie dumna, nie wiedziałam, że moje przezwisko przetrwa tak długo i na dodatek Ci się spodoba.
Całuski
Kasik
Widzę, że przywiała cię tu siła ąą
UsuńAle cieszę się mega, że wpadłaś ^^
Całuski również i weny
Romeo
Dobra jestem
OdpowiedzUsuńSory za spóżnienie ale kręgosłup mi wysiada od tego nachylania sie troszku kapcioch
Ogólnie to scena z kissem bałdzo mi sie podobała
Uczeń przerósł mistrza
Hehe nie no żartowałam
Nie przerósł
Nieważne
Według mnie to tam nikt nie umi grać w kenta
Ani w poksa
A i ostatnie pytanie
Czy w całym tym opowiadaniu
Felix był na haju?
Ale mi sie rymło
KUCYKI RZĄDZĄ.
Twoja od kucyków
Alayne :3
Nope Felix nie był na haju
UsuńBtw jestem od ciebie wyższa biedaku hehe
Sam to miszczu w poksa kiedyś zagracie
Twoja od Hadesa
Annabeth ^^
Witam?
OdpowiedzUsuńDziś krótko xd
Felix taka trochę ciota, nie wie w co się ubrać xD
W końcu kissy! Ile można czekać?!
Ann zniknęła... *buforowanie* Będzie misja! Alex aprobuje xD
To nasza Kasik ma bloga, czy inna Kasik? xD
W pizdu weny, szczęścia, żelków i czekolady ♥
Btw Dawno cię u mnie nie było. Jak cóś to zmieniłam adres magic-death-chb
Twoja Alex ♥
witam Alex ^^
UsuńTak Kasik ma bloga xD
Wiem, przepraszam najmocniej, że mnie nie było, bo musiałam napisać te dwa rozdziały, alr niedługo wpadnę ^^
Twoja Ann ❤
Ej, gdzie to Persiko 18 ;-; Lel, już się najarałam i *KA BOOM* nie ma ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Tak po prostu. Śmiem twierdzić, iż jest to najlepszy rozdział jaki to napisałaś :3
Nareszcie pocałunek! Fuck yeah!
Zdradzę ci sekret... Ann i Felix to jedna z niewielu hetero, które szipuję xD
No i, to chyba tyle :3
Sprawdzę bloga, którego poleciłaś :3
Oki, to na razie, baaj :3
Percico +18 ci prześle na fb
UsuńDziękuję ^^
Weny,
Annabeth <3
Chamska reklama http://magic-death-chb.blogspot.com/2015/07/one-shot-clarisse-x-chris.html
OdpowiedzUsuń29 year old Staff Accountant III Leland Edmundson, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Chapayev and Cabaret. Took a trip to Historic City of Meknes and drives a Beretta. ta strona
OdpowiedzUsuń